Białołęka wciąż kwitnie

Ponad 200 mieszkań powstanie na osiedlu Margerytka przy ul. Płochocińskiej. To jedna z najnowszych inwestycji na Białołęce, dzielnicy, która mimo wielu swoich niedociągnięć wciąż jest bardzo popularna wśród deweloperów i ich klientów.

Budowa osiedla Margerytka zaczęła się w marcu. Inwestycja powstaje po zachodniej stronie ul. Płochocińskiej, w pobliżu skrzyżowania z ul. Zdziarską. Od ruchliwej i głośnej Płochocińskiej osiedle będzie odsunięte o kilkaset metrów, jego inwestor - hiszpańska firma JSR - planuje zbudować w tym miejscu obiekt handlowy, który częściowo będzie osłaniać domy przed hałasem.

Osiedle będzie się składać z siedmiu trzypiętrowych domów zaprojektowanych przez pracownię Andrzeja Klimiuka. Ostatnia kondygnacja w każdym budynku jest wycofana i mniejsza od tych niższych, by pomniejszyć optycznie budynki. W domach znajdzie się w sumie około 220 mieszkań. W pierwszym etapie powstaje jeden budynek w środku osiedla. Znajdą się w nim 32 mieszkania o metrażach od 32 do 97 m kw. Ten dom ma być gotowy w lipcu 2014 r.

Inwestor akcentuje niskie ceny lokali. - Zaczynają się one już od ok. 4,7 tys. zł za m kw. i dochodzą do 5,7 tys. zł - informuje Krzysztof Kołakowski z firmy Maxon, która prowadzi sprzedaż mieszkań. Najtańsze mieszkania można kupić już za niecałe 160 tys. zł.

To właśnie niskie ceny mieszkań są sekretem popularności Białołęki. Przez lata była to dzielnica z największą liczbą mieszkań rynku pierwotnego dostępnych na rynku. W pierwszym kwartale tego roku Białołęka została co prawda zdetronizowana przez Wolę, ale o włos: na Woli było ok. 2,6 tys. mieszkań do wyboru, a na Białołęce - ok. 2,5 tys. (w całej Warszawie - około 19,5 tys.).

Dlaczego mieszkania na Białołęce są tak tanie? Bo tani jest grunt, na którym powstają: to jeszcze całkiem niedawno były pola i łąki. "Ogromne połacie terenu od lat leżące odłogiem są tu regularnie skupowane przez inwestorów. Cena ziemi nie jest bowiem wygórowana, a miejsca wyjątkowo dużo. Stosunkowo dobrze umiejscowioną działkę można więc zdobyć niekoniecznie ścigając się i licytując z konkurencją. Ostateczna cena nieruchomości jest zatem w dużym stopniu wynikiem niewielkiej kwoty zakupu ziemi i budowy" - tłumaczy Krzysztof Jóźwiak z portalu Rynekpierwotny.com.

Ale Białołęka oprócz zalet, jakimi są niskie ceny i spory wybór, ma też sporo wad. Wiele z nich wynika z tempa rozwoju tej dzielnicy. Według spisu powszechnego z 2002 r. mieszkało tam ok. 55 tys. ludzi. Dekadę później liczba oficjalnie zameldowanych mieszkańców przekraczała już 98 tys. Według szacunków urzędu dzielnicy, w rzeczywistości mieszka tu jednak ponad 130 tys. ludzi, bo dużo nowych mieszkańców się nie melduje. Większość z tych nowych mieszkańców to młodzi ludzie na dorobku, którzy kupują tu swoje pierwsze własne mieszkanie, bo stać ich tylko na Białołękę. Jeśli planują dzieci, muszą szykować się na wiele kłopotów. Władze dzielnicy nie nadążają z budową przedszkoli (w tym roku dostanie się do nich tylko jedna dziesiąta trzylatków), a podstawówki budują na wyścigi, żeby uchronić dzieci przed nauką na trzy zmiany. Do tego dochodzą czasochłonne dojazdy do centrum miasta, które tylko nieznacznie ukróciła budowa mostu Północnego. Wschodnia część Białołęki, w której znajduje się osiedle Margerytka, nie ma do tego mostu dobrego dojazdu i jest zależna od zakorkowanej w godzinach szczytu Płochocińskiej.

Chcesz kupić mieszkanie od dewelopera na warszawskiej Białołęce? Odwiedź Domiporta.pl

Interesuje Cię mieszkanie z rynku wtórnego na Białołęce? Sprawdź ogłoszenia

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.