Banki nie dotrzymują terminów! Co robić?

Banki nie dotrzymują terminów - skarżą się czytelnicy. W grę wchodzą ogromne pieniądze, więc trudno się dziwić zdenerwowaniu klientów, którzy przez niedbałość banku nie mogą sfinalizować zakupu lub sprzedaży mieszkania.

Jestem 33-letnią mężatką z dwojgiem dzieci, aktualnie jedynym żywicielem rodziny. Zwracam się do Was z prośbą o nagłośnienie sprawy związanej z kredytem hipotecznym, który mój bank - Polbank - wypłacił mi siedem dni po terminie. Otóż 3 lutego podpisaliśmy akt notarialny zakupu mieszkania z datą wypłaty kredytu przez bank do 11 kwietnia. Tydzień przed tym terminem, 4 kwietnia, mąż udał się do placówki banku celem złożenia aktu do wglądu. Z datą 7 kwietnia dokument został przyjęty. Pieniędzy bank nie przelał, za to 15 kwietnia zadzwoniła pani z banku, że analityk znalazł błąd notariusza - brakowało jednego zera w umowie o kredyt hipoteczny.

Poprawiliśmy błąd w trzy godziny, pani w banku zapewniła, że wypłata kredytu nastąpi następnego dnia. 17 kwietnia mąż udaje się do placówki banku celem wyjaśnienia sprawy. Pracownik doradza, żeby napisał prośbę (!!) do dyrektora o przyspieszenie wypłaty kredytu! Umawiamy się na rozmowę z dyrektorką placówki, która opowiada, że dużo klientów, analitycy się nie wyrabiają, że robią, co mogą. Jest 18 kwietnia, pieniędzy na koncie sprzedających mieszkanie wciąż nie ma...

Na przełomie listopada i grudnia 2007 r. podjąłem decyzję o sprzedaży mieszkania, które kupiłem, biorąc kredyt hipoteczny w Lukas Banku. 11 grudnia złożyłem w banku zamówienie na zaświadczenie o wysokości zadłużenia. Dostałem informację z banku, że wystawi takie zaświadczenie w ciągu 14 dni (takie zaświadczenie jest potrzebne kupującemu mieszkanie ode mnie, aby jego bank wiedział, ile musi wpłacić na konto mojego banku).

Podpisałem umowę przedwstępną i pobrałem zadatek w wysokości 20 tys. zł. Ale bank wystawił mi takie prawidłowe zaświadczenie i przesłał je dopiero na początku stycznia i dodatkowo to zaświadczenie miało istotny błąd w nazwisku!

W tym czasie minął termin zapisany w umowie przedwstępnej jako termin sprzedaży mieszkania, a ja nie dysponowałem potrzebnym dokumentem (zaświadczeniem z Lukas Banku). Zgodnie z zapisem w umowie przedwstępnej musiałem oddać potencjalnemu kupującemu zadatek w podwójnej wysokości, czyli 40 tys. zł. Złożyłem reklamację do banku - ale ten wypiera się, że to nie z ich winy, bo bank nie był stroną umowy przedwstępnej. Według banku zamieszanie wynika z winy poczty!

Czy jeśli bank przekroczył termin, który jest zapisany w regulaminach lub innych przepisach banku, to mam szanse wygrać z tym bankiem sprawę w sądzie i odzyskać 20 tys. zł? Teraz ponownie znalazłem klienta na mieszkanie. Podpisałem umowę przedwstępną. W poniedziałek lub wtorek minie 14. dzień od chwili, w której bank powinien wystawić takie zaświadczenie (mam nadzieję, że teraz bank zmieści się w terminie). Czy jeśli bank wtedy zrobił błąd w zaświadczeniu i wystawił je dopiero po ok. 30 dniach, to czy powinien obciążać mnie opłatą za takie zaświadczenie? (przecież nie wykonał usługi w terminie). Obecnie sprzedaję mieszkanie za niższą cenę niż mogłem sprzedać w grudniu. Czy w tej sprawie też mogę wygrać z bankiem?

Odpowiada Maciej Samcik

Dziś nasi czytelnicy skarżą się na opóźnienia bankowych procedur przy kredytach hipotecznych. W grę wchodzą ogromne pieniądze, więc trudno się dziwić zdenerwowaniu klientów, którzy przez niedbałość banku nie mogą sfinalizować zakupu lub sprzedaży mieszkania.

Pierwsza z naszych czytelniczek pisze o tym, że bank nie wypłacił na czas kredytu. Zgodnie z regulaminem miał na to siedem dni od momentu dostarczenia aktu notarialnego (ten dostarczono do banku 4 kwietnia). Pani Kinga pisze, że jeszcze 18 kwietnia kredytu nie było na koncie (dziś już wiemy, że w ciągu kilku dni bank pieniądze jednak wypłacił).

Z pomocą banku, którego pracownicy wykazali się dużą otwartością, przeanalizowaliśmy problem klientki. Okazało się, że bank regulaminu nie złamał. Po pierwsze dlatego, że bank, owszem, kredyt miał wypłacić w ciągu siedmiu dni, ale chodziło o dni robocze. Po drodze były dwa weekendy, więc ostatnim dniem wypłaty był 15 kwietnia (a nie 11 kwietnia, jak twierdzi czytelniczka).

W dodatku pojawił się istotny błąd w akcie notarialnym (niewynikający z winy banku), więc konieczna była korekta i ponowne złożenie aktu notarialnego w banku. Przy drugim podejściu bank zmieścił się w siedmiodniowym terminie.

Bardziej złożona jest sprawa pana Sławka. Lukas Bank z opóźnieniem dostarczył klientowi zaświadczenie o wysokości zadłużenia, przez co nasz czytelnik stracił 20 tys. zł. Bank twierdzi, że opóźnienie wynikło z winy poczty, ale to łatwo sprawdzić - na przesyłce (zapewne był to list polecony) powinien być stempel pocztowy z datą wysłania zaświadczenia.

Prawnicy, z którymi rozmawiałem, twierdzą, że jeśli rzeczywiście przesyłka została wysłana za późno, klient nie byłby bez szans w dochodzeniu na drodze sądowej kwoty 20 tys. zł, którą musiał wypłacić jako odszkodowanie z powodu niedotrzymania terminu przez bank. Jednak nasz czytelnik musi na własną rękę skontaktować się z prawnikiem, bo bez przeanalizowania wszystkich dokumentów trudno stawiać dokładną diagnozę.

Natomiast nie ma wielkich nadziei, by skutecznie wyegzekwować od banku odszkodowanie z tytułu mniejszego zarobku ze sprzedaży mieszkania (z powodu obniżenia ceny w drugim podejściu). Bardzo trudne byłoby wykazanie, że niższa cena wynikła wyłącznie z opóźnienia transakcji na skutek winy banku.

Z obu spraw płynie ten sam wniosek: ustalając z nabywcą lub sprzedającym terminy finalizacji transakcji mieszkaniowych, zawsze załóżmy kilkunastodniowy margines. W relacjach z bankiem zawsze mogą się pojawić jakieś komplikacje, które opóźnią wypłatę pieniędzy lub dostarczenie jakiegoś niezbędnego dokumentu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.