Przewagą rynku wtórnego jest lepsza lokalizacja, dostępność od ręki i mniejsze ryzyko inwestycyjne. Średnia cena metra kwadratowego w największych miastach Polski jest na rynku wtórnym o mniej więcej 370 zł niższa niż na pierwotnym, jest to jednak spowodowane dużym udziałem w podaży tanich mieszkań.
Porównując cenę mieszkań z rynku wtórnego, ale tych nowszych (oddanych po 2000 r.), to okaże się, że tańsze są nowe lokale, przeciętnie o 500 zł. W Warszawie oszczędność na metrze sięga średnio aż 1,1 tys. zł! Wyjątkiem jest Poznań, gdzie nowe mieszkania są minimalnie droższe - czytamy w raporcie Home Brokera.
Istotną kwestią są też koszty transakcyjne wiążące się z zakupem mieszkania. W przypadku rynku wtórnego do ceny trzeba jeszcze dodać 2 proc. podatku od czynności cywilnoprawnych. Niejednokrotnie dochodzi też koszt pośrednika, czyli kolejne kilka procent.
Kolejnym czynnikiem, który często przesądza o wyborze rynku pierwotnego, jest większy wybór mieszkań. Podaż na rynku wtórnym zdominowana jest przez mieszkania w gorszym standardzie
Zakup nowego M często wiąże się jednak z wyborem gorszej lokalizacji, mieszkaniem na peryferiach. W centralnych dzielnicach nowych inwestycji zwykle jest niewiele. Inna zaleta rynku wtórnego to dostępność mieszkań od zaraz.
W największych miastach Polski II kwartał 2010 roku przyniósł wzrost cen ofertowych mieszkań. Na szczęście dla kupujących wzrost w części miast jest jedynie marzeniem sprzedających. Po przeanalizowaniu cen, po jakich faktycznie były zawierane transakcje, okazuje się, że w trzech miastach z pięciu badanych przez Expandera i Szybko.pl ceny spadły.
Największa różnica między oczekiwaniami sprzedających a rzeczywistością odnotowano we Wrocławiu i w Krakowie. We Wrocławiu kupującym przeciętnie udało się wynegocjować obniżkę aż o 13,6 proc., a w Krakowie - o 12,9 proc.. Również w Gdańsku i Warszawie kupujący skutecznie negocjowali. W tym pierwszym ceny, po których zawarto transakcje, były niższe od ofertowych o 8,6 proc., a w Warszawie - o 6,4 proc.
W II kwartale 2010 roku wszędzie poza Poznaniem różnice pomiędzy cenami transakcyjnymi a ofertowymi się zwiększyły.
Wyższe ceny ofertowe to efekt poprawy nastrojów sprzedających, który wynika zarówno z pewnego ożywienia na rynku nieruchomości, jak i z niezłej sytuacji gospodarczej i optymistycznych prognoz na następny rok.
Przy wszelkiego typu transakcjach należy jednak pamiętać o pewnym marginesie ceny pozostawionym do negocjacji, który zazwyczaj wynosi od 5 do 10 proc.