Kolejna już galeria handlowa. Pójdziecie do Tkalni?

Gdy wybudowano Gemini Park, wydawało się, że na kolejny duży obiekt handlowy nie ma już w Bielsku-Białej miejsca. Tymczasem w planach jest już kolejna galeria handlowa!

Już kilka lat temu bielscy lokalni kupcy alarmowali, że mamy w mieście najwięcej metrów kwadratowych wielkich sklepów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Dzisiaj w Bielsku-Białej działają już m.in.: Centrum Handlowe "Sarni Stok", Galeria Sfera I i II, Tesco, Makro, Auchan, Lidl. W planach jest Koniczynka przy ul. Warszawskiej.

Gdy w zeszłym roku otwierano Gemini Park, wydawało się, że to już koniec, że na kolejny taki obiekt nie ma w mieście miejsca, że nie będzie miał klientów.

Ale teraz kampanię reklamową rozpoczęła Galeria Handlowa "Tkalnia". Ma powstać przy ul. gen. Maczka, na terenie dawnej fabryki z początku zeszłego wieku. Będą w niej kawiarnie, restauracje, a także około stu sklepów.

Galeria ma być otwarta w drugiej połowie przyszłego roku. Już kusi potencjalnych najemców darmowymi miejscami parkingowymi, wsparciem w postaci regularnych kampanii reklamowych oraz informacją, że zainwestowany zostanie tutaj tylko polski kapitał. - Nasze atuty to także niskie czynsze (55-75 zł za m kw.) i proste umowy z najemcami, bez żadnych kruczków prawnych czy zawiłości - mówi Adam Witos, prezes bielskiej firmy Wawaco, która inwestuje w galerię. - Przy tym będzie to naprawdę elegancka galeria z markowymi towarami, a nie kryta hala targowa - zaznacza.

Skąd tak duże zainteresowanie inwestycjami w handel w Bielsku-Białej? Roman Matyja, bielski radny i handlowiec, mówi, że na pewno wpływ na to ma świetne położenie miasta (m.in. bliskość Czech i Słowacji), wysokie miejsca w rankingach, ciągle modernizowana infrastruktura. - To także niski poziom bezrobocia w naszym mieście. Wszystko to sprawia, że Bielsko-Biała jest bardzo atrakcyjna dla inwestorów - mówi Matyja.

Dodaje, że choć w mieście wielkich obiektów handlowych przybywa, wszystkie utrzymują się na rynku, więc mają klientów.

Zdaniem Matyi taka sytuacja na pewno ma wpływ na lokalnych handlowców. Widać to choćby po ulicy 11 Listopada, kiedyś bielskim deptaku handlowym. Ubywa sklepów, ich miejsce zajmują banki, kawiarnie i restauracje. Ulica 11 Listopada przestała być miejscem, w którym opłaci się prowadzić sklep. - Taka jednak tendencja jest nie tylko u nas, centra innych miast zmieniają się w podobny sposób - mówi Matyja. - Na pewno im większa konkurencja wśród handlowców, tym lepiej dla klientów - dodaje.

W mieście nadal jest miejsce dla małych, kameralnych sklepów, w których zakupy robią głównie mieszkający w pobliżu stali klienci. Jacek Trzeciak, nauczyciel z Bielska-Białej, opowiada, że sam robi zakupy w niewielkim sklepiku przy ul. Mickiewicza. - Wszystko jest świeże, prosto od producentów. Warzywa są lepsze niż na targu. Właścicielka zawsze jest uśmiechnięta i spełnia wszelkie zachcianki klientów. Jeśli coś się zamówi, jest następnego dnia - mówi Trzeciak. - Ten sklep z powodzeniem działa od kilku lat w miejscu, w którym wcześniej nie udawał się żaden interes, padły m.in. bar i ciucholand - dodaje.

Czy Bielsku potrzebna jest kolejna galeria handlowa?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.