Sprzedać TBS-y, ożywić budownictwo

Trzeba umożliwić wykup mieszkań lokatorom TBS-ów, by za odzyskane przez budżet pieniądze - lekko licząc miliard złotych - można było ratować budownictwo mieszkaniowe przed zapaścią - proponuje wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Janusz Piechociński z PSL

Według niego priorytetem powinno być ożywienie sprzedaży nowych mieszkań i domów. Ta w końcówce ubiegłego roku dramatycznie spadła, a w efekcie firmy deweloperskie zapowiedziały wstrzymanie nowych inwestycji. Piechociński ostrzega przed wzrostem bezrobocia, gdy zaczną upadać budowlane firmy wykonawcze i biura projektowe, a potem producenci materiałów budowlanych, mebli, wyposażenia mieszkań i sprzętu gospodarstwa domowego. Ponadto załamanie budownictwa mieszkaniowego uderzy w firmy transportowe i handlowe.

W czasie wczorajszej konferencji wiceszef sejmowej komisji infrastruktury zaproponował kilkanaście rozwiązań mających temu zapobiec. Przede wszystkim nowelizację ustawy, dzięki której z budżetowej dopłaty do kredytu mieszkaniowego - mniej więcej połowy odsetek przez osiem lat spłaty - mogą skorzystać małżeństwa i osoby wychowujące dzieci. Piechociński chce, by dopłatę dostały też osoby samotne i by złagodzić kryterium kosztowe. Dziś żeby dostać dopłatę, cena mieszkania lub koszt budowy domu nie może przekroczyć o więcej niż 40 proc. średniego kosztu budowy dla województwa lub miasta wojewódzkiego. Piechociński chce, by wojewodowie mogli ustalać ten wskaźnik także dla poszczególnych gmin. Miałoby to zapobiec ogromnym dysproporcjom, np. w Warszawie cena mieszkania lub domu może dziś sięgać 7,1 tys. zł za m kw., ale już na obrzeżach (np. w podwarszawskich Ząbkach czy Piasecznie) pułap cen wynosi ledwie 3,9 tys. zł za metr. Znalezienie tak taniego mieszkania graniczy tam z cudem.

Ale uwaga! Z dopłat nie mogliby korzystać ci, którzy kupiliby używane mieszkanie lub dom. Zdaniem Piechocińskiego możliwości budżetu są skromne, a korzyści z transakcji na rynku wtórnym - stosunkowo niewielkie. Poza tym nie kreuje on nowych miejsc pracy.

Innym sposobem na walkę z kryzysem miałoby być rozruszanie budownictwa czynszowego. Czynszówki mieliby budować inwestorzy prywatni, dla których zachętą byłaby np. przyspieszona amortyzacja lub czasowe zwolnienie z podatku dochodowego. Piechociński proponuje nawet wprowadzenie nowego pojęcia - "czynszowego budownictwa komercyjnego". Chodzi o stworzenie furtki umożliwiającej szybkie eksmitowanie lokatorów zalegających z czynszem.

Polityk PSL stawia też na remonty. Stosowna ustawa już jest. Zakłada ona wypłatę specjalnej premii, która umożliwi inwestorowi spłatę 20 proc. kredytu przeznaczonego na remont lub termomodernizację, czyli np. docieplenie domu. Problem w tym, że program remontowy obejmuje wyłącznie kamienice wybudowane przed 1961 r. Poza tym jest adresowany do właścicieli budynków wielorodzinnych. Piechociński uważa, że z premii remontowej powinni móc skorzystać także właściciele domów jednorodzinnych. Już teraz mogą się oni ubiegać o premię termomodernizacyjną, ale niewielu sięga po te pieniądze. Lwią część premii zabiera bowiem koszt obowiązkowego audytu energetycznego, który ma wykazać opłacalność inwestycji. Piechociński zapowiada znaczne uproszczenie tych procedur.

Zdaje on sobie sprawę, że na dodatkowe pieniądze z budżetu państwa nie ma co liczyć. Podpowiada więc, w jaki sposób można je zdobyć. W grę wchodzi ponad 6 mld zł, które budżet wyłożył na kredyty na budowę mieszkań na wynajem w ramach TBS i spółdzielni. Zdaniem Piechocińskiego można odzyskać co najmniej miliard złotych, umożliwiając wykup tych mieszkań blisko 80 tys. lokatorom. Obecna ustawa nie daje im nadziei na własność, mimo iż wielu sfinansowało nawet 30 proc. kosztów budowy swoich mieszkań. W dodatku w czynszu spłacają oni kredyt.

Piechociński zapowiada, że swój plan ratunkowy przedstawi teraz rządowi i posłom swojej komisji. Być może z jej inicjatywy do Sejmu trafią stosowne projekty ustaw.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.