Polowanie na okazje... mieszkaniowe

W sklepach z ubraniami okres wyprzedaży zacznie się najpewniej w styczniu i potrwa kilka tygodni. Na rynkach mieszkaniowych największych aglomeracji wyprzedaż już się zaczęła, a potrwa co najmniej... rok. Ale jest coś, co łączy obie te wyprzedaże - ostatnie sztuki będzie można kupić za superokazyjną cenę

W obu przypadkach trzeba się jednak liczyć z tym, że im dłużej trwa wyprzedaż, a ceny są coraz niższe, tym wybór jest coraz mniejszy. Może się okazać, że na półce zostanie tylko mało chodliwy towar.

Jednak na razie na rynkach mieszkaniowych w Warszawie, Krakowie. Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście i Łodzi sytuacja jest pod tym względem wręcz wymarzona dla kupujących. Katarzyna Kuniewicz z firmy doradczej Reas twierdzi, że pod koniec września można było przebierać w sumie wśród blisko 38,4 tys. ofert we wszystkich tych miastach. Około 40 proc. ofert przypadało na stolicę. Zdaniem tej analityczki jeszcze przez kilka miesięcy mieszkań będzie przybywać.

Wprawdzie firmy zaczęły wstrzymywać nowe inwestycje, ale spowodowany tym spadek podaży mieszkań nastąpi nie wcześniej niż w 2010 r. Tyle czasu może zająć deweloperom sprzedanie tych lokali, których budowę rozpoczęli jeszcze w okresie boomu.

Z danych Reasa wynika, że w najgorszej sytuacji są firmy budowlane w Poznaniu. W tym roku sprzedały ok. 1,1 tys. mieszkań, a wprowadziły ich na rynek 2,7 tys. Szefowa poznańskiej firmy deweloperskiej Nickel Development Dagmara Nickel zapewniała jednak, że kiepsko sprzedają się tam jedynie drogie apartamenty i lokale "apartamentopodobne". - Poznaniaków nie stać na więcej niż 7 tys. zł za m kw. Mieszkania oferowane poniżej tej ceny sprzedają się w sposób satysfakcjonujący - przekonywała. - W Trójmieście dobrze sprzedają się mieszkania ekskluzywne oraz popularne po ok. 5 tys. zł za m kw. Ci, którzy chcą sprzedać je drożej, mają problemy - wtórował jej prezes gdyńskiej spółki Ekolan Andrzej Biernacki.

- Słyszałem o kilku deweloperach, którzy chcą sprzedawać mieszkania po kosztach, żeby zakończyć swoje projekty - mówił prezes wrocławskiego biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami Jot-Be Nieruchomości Jacek Wróblewski. - Gdzie są granice spadku cen? - pytała Katarzyna Cyprynowska, szefowa spółki Nowy Adres, organizatora konferencji.

Według Biernackiego nie ma takiej granicy! - Niektóre firmy będą zmuszone sprzedawać mieszkania nawet poniżej kosztów. Lepiej bowiem stracić część kapitału niż rozłożyć całą firmę - wyjaśnia.

Analitycy nie mają wątpliwości, że część deweloperów, szczególnie nowicjuszy, w przyszłym roku zniknie z rynku, a wtedy budowane przez nich mieszkania pojawią się na licytacjach komorniczych. - W drugiej połowie 2009 r. i na początku 2010 będzie można trafić na superokazje - przewiduje Biernacki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.