Cudzoziemcy popracują na kontraktach?

Ministerstwo Pracy nie chce w Polsce setek tysięcy pracowników sezonowych, np. z Dalekiego Wschodu. Mogłyby ich do nas delegować tamtejsze firmy, a i to wyłącznie do wykonania określonych zleceń

- Chcemy odejść od indywidualnych zezwoleń na pracę na rzecz rejestracji kontraktów o dzieło - zapowiedział dyrektor departamentu migracji w resorcie pracy Janusz Grzyb na czwartkowym spotkaniu z przedsiębiorcami z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. - W ciągu kilku miesięcy przygotujemy propozycje stosownych przepisów - poinformował.

Przedsiębiorcom podoba się pomysł, by mogli ściągać firmy podwykonawcze zamiast pojedynczych pracowników. - Chcemy tylko, żeby firmy np. z Chin nie mogły być generalnymi wykonawcami kontraktów - zastrzega Marek Michałowski, prezes związku i równocześnie firmy budowlanej Budimex.

Dyr. Grzyb twierdzi jednak, że takie ograniczenie nie wchodzi w grę. Według niego lepszym rozwiązaniem jest egzekwowanie wymaganych u nas kwalifikacji zawodowych. Cudzoziemcy, którzy nie spełniliby tych warunków, nie mogliby pracować. Ponadto podlegaliby takim samym zasadom dotyczącym płac i ubezpieczeń społecznych jak pracownicy polscy. - Trzeba też stworzyć system kontroli, a także określić sankcje za nadużycia i fałszerstwa - mówi ten urzędnik.

Z jego wyjaśnień wynika, że resort pracy obawia się niekontrolowanego napływu cudzoziemców spoza Unii Europejskiej. Nie tylko dlatego, że stanowiliby oni konkurencję na rynku pracy, ale także m.in. z powodu różnic kulturowych. - Nasze społeczeństwo nie jest przygotowane do takiego zderzenia kulturowego. Nie było żadnej społecznej debaty na ten temat - wyjaśnia dyr. Grzyb.

Tymczasem coraz więcej firm, głównie budowlanych, występuje do wojewodów o zezwolenia na pracę dla obcokrajowców. Np. na budowach firmy J.W. Construction Holding pracują już Mongołowie, Uzbecy, Tadżycy, Białorusini, Czesi, Słowacy i Bułgarzy. W maju najprawdopodobniej przyjadą Meksykanie i Chińczycy (trwają jeszcze procedury związane z pozwoleniami na pracę). Resort pracy podaje, że w 2007 r. zezwolenie na pracę dostało ponad 12,1 tys. cudzoziemców (rok wcześniej - przeszło 10,7 tys.). - To stosunkowo niewiele, ale presja rośnie - przyznaje dyr. Grzyb.

Prof. Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie uważa, że w Polsce brakuje rąk do pracy w budownictwie głównie z powodu niskich płac. To dlatego tak wielu naszych budowlańców woli pracować na zachodzie Europy. Wprawdzie u nas płace w budownictwie rosną ostatnio najszybciej w całej gospodarce, ale wciąż nie są wystarczająco atrakcyjne. Tymczasem firmy potrzebują ludzi do pracy natychmiast. Ze styczniowych badań GUS wynika, że aż 59 proc. przedsiębiorców budowlanych uznało brak pracowników jako największą barierę działalności. - Brakuje 100-150 tys. pracowników o różnych specjalizacjach - ocenia prof. Bolkowska. Jednak ten deficyt rąk do pracy może wkrótce wzrosnąć, jeśli ruszy pełną parą budowa dróg i autostrad oraz stadionów, hoteli czy oczyszczalni ścieków.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.