Bądź przezorny i ubezpiecz mieszkanie

Wizyta złodzieja czy rwąca rzeka zalewająca salon mogą przyprawić o ból głowy. Łatwiej przez to przejść z polisą ubezpieczeniową w kieszeni. Dziś ?Pieniądze? podpowiadają, na co zwrócić uwagę, ubezpieczając dom lub mieszkanie

Nie lubimy się ubezpieczać. Z obowiązku opłacamy OC samochodu, zaś ubezpieczenie mieszkania czy domu odkładamy na później. A przecież nieszczęście może przydarzyć się każdemu. Złodziej czy powódź mogą nas pozbawić dorobku całego życia. Lepiej zawczasu o tym pomyśleć, niż być mądrym po szkodzie.

Ubezpieczyć możemy zarówno nasze mienie, jak i nas samych od odpowiedzialności za wyrządzone innym szkody. Pierwsze przydaje się, gdy padniemy ofiarą kradzieży, włamania czy zdarzeń losowych - np. pożaru, gradobicia, trzęsienia ziemi czy zalania. Drugie, gdy z naszej winy szkodę poniosą inni - np. jeśli nasze dziecko strzeliło gola w okno sąsiada albo gdy pęknięta w łazience rura podtopi mieszkanie sąsiadki.

Do wyboru mamy ponad 30 towarzystw ubezpieczeniowych, które chętnie ubezpieczą nas od wszystkiego, czego tylko zapragniemy. Jednak wykupywanie polisy od powodzi nie ma sensu, jeśli mieszkamy na dziesiątym piętrze wieżowca. Podobnie jest niewielkie ryzyko wizyty złodzieja w mieszkaniu na strzeżonym osiedlu, z alarmem, roletami i drzwiami antywłamaniowymi.

Warto więc się zastanowić, co i od czego chcemy ubezpieczyć, no i oczywiście na jaką kwotę. Inne wymagania będzie miał przecież singiel zajmujący samotnie kawalerkę, a inne wielodzietna rodzina mieszkająca w dużym domu. Dlatego żeby za jak najmniejsze pieniądze dostać jak najlepsze ubezpieczenie, musimy określić swoje potrzeby. Do wyboru mamy cały wachlarz polis: od najtańszych i najprostszych jak "ubezpieczenie murów", po pełen pakiet "bezpieczny dom" czy "bezpieczna rodzina", gdzie oprócz zwykłego ubezpieczenia dostaniemy gwarancję fachowej pomocy na różne nieprzewidziane okoliczności.

Czym w takim razie kierować się przy wyborze polisy? Większość odpowie: ceną. To nie do końca prawda. Jej wysokość zależy od wielkości sumy, na jaką chcemy się ubezpieczyć. Im mniejsza, tym niższa składka, ale i mniejsze ewentualne odszkodowanie. Ważne są też: miejsce zamieszkania (w dużych miastach częściej niż na wsi dochodzi do kradzieży); wysokość udziału własnego w pokryciu strat; zakres ochrony (jeśli chcemy ubezpieczyć się od kilku nieszczęść, zapłacimy więcej).

Wiele osób często popełnia ten sam błąd - najpierw zaniżają wartość ubezpieczanego majątku, żeby płacić niższą składkę, a potem po szkodzie płaczą, że dostali zbyt niskie odszkodowanie. Zamiast kombinować, lepiej dowiedzieć się, na jakie zniżki możemy liczyć. Wystarczy przejrzeć oferty ubezpieczycieli. W większości towarzystw zapłacimy mniej jeśli:

budynek jest monitorowany lub pilnowany przez agencję ochrony;

zamki i drzwi mają atesty;

to kolejna polisa u tego samego ubezpieczyciela;

kupujemy ubezpieczenie w pakiecie, np. OC i AC;

zapłacimy składkę jednorazowo, a nie w ratach;

wcześniej nie dotknęła nas żadna szkoda;

Nie ma co jednak liczyć na wielkie upusty, bo poniżej pewnej granicy ubezpieczyciel na pewno nie zejdzie. Z reguły ustala górny limit zniżek. Do tego rabaty nie sumują się przez dodawanie. Dwie zniżki po 10 proc. oznaczają, że zapłacisz 81 proc. ceny wyjściowej, a nie 80 proc. (od ceny polisy odejmujemy najpierw pierwszą 10-proc. zniżkę i dopiero od otrzymanej sumy kolejne 10 proc.).

Nie zdziwcie się jednak jeśli zamiast dużego rabatu towarzystwo nakaże wam jeszcze dopłacić do polisy. Jeśli w domu lub mieszkaniu prowadzimy sklep, nasza składka ubezpieczeniowa będzie wyższa. Tak samo jeśli mamy biuro, w którym po południu i w nocy nikt nie przebywa, a cennych rzeczy jest sporo. Więcej zapłacimy także, jeśli wynajmujemy mieszkanie, bo towarzystwa wychodzą z założenia, że nasi lokatorzy mogą o nie mniej dbać.

Ubezpieczenie mieszkania zwykle wykupuje się na rok. Po tym czasie możemy oczywiście przedłużyć polisę. Nim podpiszemy umowę z towarzystwem, powinniśmy koniecznie przejrzeć ofertę co najmniej kilku towarzystw. Szczególną uwagę zwróćmy na zakres ochrony, czyli za co towarzystwo odpowiada, a za co nie. Są bowiem sytuacje, w których ubezpieczyciel może nam nie wypłacić odszkodowania lub zwrócić tylko część pieniędzy.

Przykład: jeśli mamy ubezpieczenie od zalania, to towarzystwo wypłaci pieniądze, gdy pęknie rura w mieszkaniu, ale za skutki powodzi już nie. Także zostawienie otwartego okna czy niezamknięcie drzwi na wszystkie zamki ucieszy ubezpieczyciela. Niektóre firmy odmawiają wypłaty odszkodowania także wtedy, gdy nie widać śladów włamania.

Najwięcej takich haczyków kryje się w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU). To ta mała książeczka zapisana drobnym druczkiem, której najczęściej nie chce nam się czytać. Warto to jednak zrobić, bo gdy wydarzy się szkoda, nie pomogą tłumaczenia, że czegoś nie wiedzieliśmy.

Nas najbardziej interesuje część wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela. Tam znajdziemy wypunktowane sytuacje, w których towarzystwo umywa ręce. Towarzystwo nie odpowiada m.in. za: zalanie mieszkania przez przeciekający dach, niedomknięte okna, pleśń i zagrzybienie, przemarzanie ścian i przenikanie wód gruntowych, szkody górnicze, działania wojenne, rozruchy, ataki terrorystyczne, straty powstałe z naszej winy, skoki napięcia w instalacji elektrycznej, chyba że wywoła to pożar, rzeczy pozostawione na balkonie.

To i tak jeszcze nie wszystko. Są też przedmioty, za które towarzystwa nie biorą w ogóle odpowiedzialności. Najczęściej są to dzieła sztuki, kolekcje monet czy znaczków. Lepiej więc zawczasu wyjaśnić wszystkie wątpliwości z agentem, który sprzedaje nam polisę, niż później przeżyć niemiłe rozczarowanie.

Uważaj też na limity zapisane w OWU. Dotyczą one z reguły rzeczy, które łatwiej ukraść i które szybciej się starzeją. Przykładowo 50-proc. limit sumy ubezpieczenia za sprzęt elektroniczny oznacza, że choćby złodzieje wynieśli ci tylko telewizor plazmowy o wartości np. 10 tys. zł, to przy sumie ubezpieczenia wynoszącej 15 tys. zł dostaniesz co najwyżej 7,5 tys. zł odszkodowania. Niewiele pieniędzy dostaniemy też za anteny satelitarne oraz ukradzioną gotówkę i obligacje na okaziciela (limit między 5 a 20 proc.). Oczywiście możemy wykupić 100-proc. ochronę ubezpieczeniową, ale za odpowiednio wyższą składkę.

Warto też zwrócić uwagę na zawarty w umowie termin zgłaszania szkody, gdyż zbyt późne poinformowanie o sprawie może spowodować utratę prawa do odszkodowania. Również sposób wypłaty odszkodowanie jest ogromnie ważny. Zapytajmy więc, czy odszkodowanie będzie wypłacane w całości, czy też w ratach oraz czy możemy liczyć na jakąś wcześniejszą zaliczkę na remont, który jest natychmiast potrzebny. W końcu sprawdźmy, kiedy możemy odstąpić od umowy. Może się przecież okazać, że zawarte już ubezpieczenie nam nie odpowiada. Mamy do tego prawo, jednak z zachowaniem 30-dniowego okresu wypowiedzenia. Stracimy wówczas tylko tę część składki, która zapewniała nam ochronę w dniach obowiązywania umowy.

By spać spokojnie, nie wystarczy wykupić polisy i opłacać składek. Trzeba jeszcze przestrzegać zasad ustalonych przez ubezpieczyciela. Żeby uniknąć przykrego rozczarowania po szkodzie powinniśmy:

Opłacać składkę w terminie, bo gdy nie zrobimy tego na czas, umowa ubezpieczeniowa wygasa! Agenci często nie fatygują się, żeby przypomnieć klientom o tym obowiązku.

Zbierać rachunki i faktury, żeby po wizycie złodzieja nie okazało się, że towarzystwo zacznie kwestionować to, czy w ogólne mieliśmy skradziony sprzęt. Jeśli już je dawno wyrzuciliśmy, przydatne mogą też być zdjęcia czy karty gwarancyjne

Powiadomić policję od razu po wizycie złodzieja. Towarzystwo wypłaci odszkodowanie dopiero po zamknięciu sprawy przez policję i prokuraturę.

Wstrzymać się ze sprzątaniem po zalaniu czy pożarze do czasu przybycia na miejsce ubezpieczyciela. Ograniczmy się tylko do zabezpieczenia mieszkania czy domu przed powiększeniem szkód.

Informować agenta, jeśli kupiliśmy cenne rzeczy (np. antyki, biżuterię), bo może być konieczne doubezpieczenie.

Zamówić ich wycenę. Za rzeczoznawcę zapłacimy z własnej kieszeni, ale wydatek może się opłacać, gdy dojdzie do sporu z ubezpieczycielem. Niestety, wycenę trzeba powtarzać co roku.

Sprawdzać przed wyjściem z domu, czy wszystkie okna i drzwi są szczelnie zamknięte. Nawet jeśli złodzieje weszli drzwiami, a my nie zamknęliśmy okna, towarzystwo może próbować wymigać się od wypłaty odszkodowania.

Wybierając ubezpieczenie mieszkania czy domu, zastanówmy się, czy w razie ewentualnej szkody zależy nam tylko na odszkodowaniu, czy przyda nam się kompleksowa pomoc towarzystwa. Jeśli same pieniądze nie załatwią sprawy, skorzystajmy z usługi assistance. Co to takiego? Jeśli zdarzy się nieszczęście, wystarczy jeden telefon do centrum assistance towarzystwa ubezpieczeniowego, gdzie uzyskamy potrzebną pomoc.

Na co konkretnie możemy liczyć, zależy już od wykupionej przez nas opcji polisy. W większości firm standardem jest informacja o najbliższych szpitalach i przychodniach lekarskich, numerach telefonów alarmowych czy fachowcach, którzy będą mogli nam pomóc. W wersji lux możemy liczyć na opłacenie pobytu w hotelu (gdy np. zalało nam mieszkanie), zapewnienie transportu czy opiekę nad opuszczonym domem.

Pozostaje jeszcze wypłata odszkodowania w razie kradzieży, zalania czy innego zdarzenia nienapawającego optymizmem. Towarzystwo ma na to 30 dni od daty zgłoszenia szkody. Jeżeli w tym czasie nie da się wyjaśnić okoliczności, w których doszło do wypadku, zakład ma prawo wypłacić pieniądze dopiero w 14 dni od momentu wyjaśnienia wątpliwości. Zdarza się jednak, że towarzystwa stosują tu inne terminy, zgodne z zapisami w swoich OWU.

Jeśli odszkodowanie nam nie przysługuje, towarzystwo musi nas o tym poinformować i przedstawić swoje racje na piśmie. Oczywiście, możemy się zapoznać z całą dokumentacją zebraną w tym czasie przez ubezpieczyciela, np. z ekspertyzami rzeczoznawców. Nie dajmy się więc zbyć stwierdzeniami, że to "wewnętrzna dokumentacja towarzystwa".

Gdy nie zgadzamy się z decyzją zakładu, możemy się poskarżyć do rzecznika ubezpieczonych (www.rzu.gov.pl). Niestety, rzecznik, nawet jeśli uzna nasze racje, nie może zmusić towarzystwa do zmiany decyzji. To może zrobić jedynie sąd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.