Nie kradł, ale i tak zapłaci

W wojnie między zakładami energetycznymi a złodziejami ofiarą coraz częściej padają uczciwi klienci. Tacy jak pan Robert z niewielkiego miasteczka pod Warszawą.

Pod koniec ubiegłego roku wymieniono mu licznik, którego używał przez 20 lat. Gdy w styczniu pan Robert dostał rachunek za prąd, zdębiał. Był on o kilkaset złotych wyższy niż do tej pory. Lokator poszedł z awanturą do elektrowni. Nic nie wskórał. Poszedł drugi raz i wówczas w mieszkaniu pojawił się kontroler, który ustalił, że stary licznik zaniżał ilość zużywanego prądu. Pan Robert zażądał analizy. Jej wynik brzmiał: użycie magnesu neodymowego. Spec, który badał licznik, nie krył uznania: - Panie, jest pan prawdziwym profesjonalistą. Licznik nie ma żadnych uszkodzeń. A silny magnes neodymowy rozwala zazwyczaj magnes umieszczony w liczniku.

- W życiu nie dotykałem tego licznika - zaklina się pan Robert. - Musiał być zepsuty od początku. Pan Robert dostał już dwa tysiące kary, a teraz czeka go sprawa w sądzie o kradzież. Może się pocieszać jedynie tym, że sądy przypadki kradzieży energii traktują dość łagodnie, orzekając zazwyczaj dwa lata w zawieszeniu.

Copyright © Agora SA