Jak długo jeszcze potrwa okres niskich stóp procentowych?

Może szykują się kolejne cięcia? Takie pytania z pewnością zadaje sobie niejeden kredytobiorca, który z przyjemnością obserwuje zmniejszające się co kilka miesięcy raty za swoje zobowiązanie. Niestety pamiętajmy, że to co dobre zazwyczaj zbyt szybko się kończy, a im większe cięcia stóp, tym większe prawdopodobieństwo, że zaczną one znów rosnąć. Dlatego zamiast napawać się niskimi ratami, lepiej przygotować się na trudniejszy czas.

Na niskich stopach procentowych wydatnie oszczędzamy, nasze domowe finanse łapią oddech. Szacuje się, że przy kredycie na 300 tys. zł, ostatnie cięcie stóp, w wyniku którego ta podstawowa, referencyjna spadła o pół procent do poziomu 1,5 proc. przełoży się na spadek raty o około 80 zł miesięcznie. Niby nie jest to kwota powalająca, ale przecież seria obecnych cięć stóp procentowych nie zaczęła się wczoraj, a trwa już od trzech lat - konkretnie od maja 2012, gdy poziom stopy referencyjnej wynosił 4,75 proc. Jeśli porównać tamtejszą wysokość raty kredytu na 300 tys. zł z obecną okaże się, że oszczędność jest już bardzo wyraźna i wynosi nawet 500 - 600 zł na jednej racie.

To są już konkretne pieniądze których posiadanie lub brak może przełożyć się na domowe finanse. Kredytobiorcy korzystają z niskich stóp, budżety domowe mają się lepiej, jednak musimy pamiętać, że taki stan nie potrwa za długo. Rada Polityki Pieniężnej próbuje obniżkami walczyć z deflacją, a ta może skończyć się u nas za pół roku i wtedy znów stopy mogą zacząć rosnąć.

Wyjątkowo nieprzyjemnie byłoby znów płacić ratę o starej wysokości, prawda? Dlatego przede wszystkim powinniśmy pamiętać, że obecna sytuacja nie jest na dana raz na zawsze. Po drugie - najlepiej dobrze się przygotować do momentu, kiedy znów będzie drożej.

W jaki sposób? Np. poprzez oszczędzanie obecnej nadwyżki, którą uzyskujemy dzięki niższym ratom. Możemy uzyskane w ten sposób pieniądze inwestować, by je pomnożyć, choć nie na lokatach bankowych. Obecnie - po serii cięć stóp - ten instrument jest nieopłacalny.

W okresie kiedy płacimy mniej, a stopy są niskie można też pomyśleć o zgromadzeniu kapitału, który pozwoliłby nam częściowo nadpłacić kredyt i albo zmniejszyć sobie ratę przy tym samym okresie spłaty, albo ratę pozostawić, za to skrócić czas kredytowania i w efekcie szybciej pozbyć się zobowiązania. Wszelkie symulacje pokazują, że z punktu widzenia całościowych kosztów kredytu korzystniejsze jest to drugie rozwiązanie, ale może być też tak, że zmniejszenie zbyt wysokiej raty jest dla nas koniecznością.

Zanim zdecydujemy się na nadpłacanie powinniśmy jednak - po pierwsze: wybrać do tego najwłaściwszy okres, po drugie: koniecznie powiadomić bank, zapoznać się z zasadami nadpłacania oraz ewentualnymi kosztami.

Co do wyboru momentu - przede wszystkim nie warto zbyt długo tego odwlekać. Naszym celem jest przecież spłata części kapitału, tak by zmniejszyły się nam naliczane od niego odsetki. Pod koniec okresu kredytowania natomiast spłaca się i tak głównie kapitał, więc nadpłatą w tym momencie nic nie zyskamy.

W związku z tym również najbardziej efektywna będzie dla nas nadpłata wtedy, kiedy stopy procentowe i oprocentowanie kredytu znów pójdzie w górę. Najlepiej więc kumulować kapitał, dzięki któremu będziemy mogli spłacić część zobowiązania i ulżyć sobie finansowo w trudniejszych czasach - kiedy stopy procentowe znów pójdą do góry.

Wybór czasu na nadpłatę może być też uzależniony od tego, jakie uregulowania ma w tej sprawie bank. Może się okazać, że lepiej poczekać rok czy dwa i nie ponosić dodatkowych kosztów.

Część banków, zwłaszcza w początkowym okresie spłacania kredytów - 3-5 lat - pobiera prowizję od nadpłaconych kwot. Do tego może być konieczny aneks do umowy, co będzie się wiązało również z dodatkowymi opłatami. Niektóre banki nie pozwalają natomiast nadpłacić więcej kapitału, niż określa to limit, który przyjęły (np. 30 proc. kwoty kredytu). Dlatego koniecznie musimy się zorientować, jakie są warunki wcześniejszej spłaty zobowiązania.

Copyright © Agora SA