Kredytobiorcy zachowują dużo większą wstrzemięźliwość

Większość banków, oferujących kredyty na 95 proc. wartości nieruchomości aż do końca grudnia będzie przyjmować wnioski kredytowe z LTV 95 proc. W takiej sytuacji wnioski z 5 procentowym wkładem będą rozpatrywane w przyszłym roku. Cała reszta kredytobiorców od stycznia będzie musiała wyłożyć minimum 10 proc. wkładu własnego. Czy bankowcy słusznie zakładają, że wycofanie kredytów z niskim wkładem spowoduje szturm na banki? To raczej wątpliwe.

Od stycznia 2015 każdy kredytobiorca, który stara się o kredyt hipoteczny będzie musiał mieć przynajmniej 10 proc. wkładu własnego. Z rynku znikają kredyty na 95 proc. wartości nieruchomości, a docelowo - do 2017 roku wymagany wkład będzie rósł do minimum 20 proc.

Na ile kwestia wysokości wkładu przełoży się na dostępność kredytów dla klientów i ogólnie rynek kredytowy? Na razie - po wycofaniu kredytów na 100 proc. wartości mieszkań takiego wpływu praktycznie nie zauważono. Także pod koniec 2013 roku banki (podobnie jak obecnie) do końca grudnia przyjmowały wnioski o kredyty z pełnym finansowaniem, ale większego zainteresowania klientów to nie wywołało.

Nie da się jednak ukryć, że rosnący sukcesywnie wkład może być istotnym problemem dla potencjalnej grupy kredytobiorców. Zakładając, że przeciętny klient banków kupuje mieszkanie 50 metrowe w dużym mieście (i nie korzysta z programu MDM), od stycznia będzie potrzebował średnio około 30 tysięcy złotych, by spełnić wymóg wkładu. Od 2017 roku byłoby to już 60 tysięcy.

Dla osób nie posiadających oszczędności, ani oparcia w rodzinie, taka wysokość wkładu może okazać się zaporowa i skutecznie pozbawić możliwości zaciągania kredytów. Związek Banków Polskich już od jakiegoś czasu postuluje zmiany, które mogłyby z jednej strony zmotywować Polaków do oszczędzania, z drugiej ułatwiłyby spełnienie wymogu posiadania wkładu własnego. Takim pomysłem są kasy oszczędnościowo - budowlane, czyli system oszczędzania premiowany przez państwo. Mówiąc krótko: Kowalski, który przez kilka lat systematycznie oszczędza na mieszkanie, wpłacając pieniądze do kas, dostaje od państwa premię - procent od zebranej kwoty - z górnym limitem np. kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wg ZBP takie rozwiązanie byłoby efektywniejsze i tańsze, niż obecne formy wspierania budownictwa i klientów, chcących kupić własne mieszkanie. Z szacunków wynika, że koszty po stronie państwa wyniosłyby około 200 - 300 mln zł rocznie (przykładowo - pula dopłat MDM na 2014 wynosiła 600 mln zł.).

Na razie jednak kwestia kas jest przedmiotem rozmów bankowców z ministerstwem finansów. Wracając do kredytów na 95 proc. wartości mieszkania - banki aż do 31 grudnia (w większości) będą przyjmować takie wnioski kredytowe. By jednak były one rozpatrywane, muszą być pełne, tzn. posiadać wszystkie aktualne i potrzebne dokumenty. Bardziej restrykcyjnie w tym zakresie postąpiło jedynie kilka banków: Plus Bank, gdzie wnioski z LTV 95 proc. można było składa do 10 grudnia, Getin Bank, gdzie kryterium jest termin wydania decyzji kredytowej (najpóźniej 31 grudnia b.r.) oraz Bank Pocztowy, który wymaga podpisania umowy do końca grudnia. Cała reszta banków oferujących kredyty na 95 proc. wartości mieszkania, będzie przyjmować wnioski aż do ostatniego dnia roku i rozpatrywać je - jeszcze na starych zasadach - na początku roku przyszłego.

Czy walka o klientów do ostatniej chwili okaże się skuteczna? Na pewno częściowo tak. Jak już mówiliśmy - rosnący wkład nie pozostaje bez wpływu na możliwości zakupowe mieszkań przez Polaków. Należy jednak zaznaczyć, że prawdopodobnie kolejki po kredyty do banków - choć będą większe - nie poprawią w znacznym stopniu wyników akcji kredytowej za 2014 rok.

Ze wszelkich badań opinii i preferencji kredytobiorców wynika, że rosnący wkład własny, w niewielkim stopniu przyspiesza decyzję o zakupie mieszkania. Podobnie było pod koniec zeszłego roku, gdy z rynku znikały kredyty na 100 proc. i również wielkiego "szturmu" na banki nie było.

Dziś potencjalni kredytobiorcy zachowują dużo większą wstrzemięźliwość w zakresie podejmowania nowych zobowiązań, bardziej opierają się na zebranych oszczędnościach i odwlekają decyzje zakupowe widząc przy tym, że na rynku dominuje stabilizacja cenowa. Stawki zarówno za mieszkania nowe, jak i używane co najmniej od roku praktycznie się nie zmieniają.

Dobrą stroną takiego stanu rzeczy jest natomiast fakt, że rośnie liczba tych kredytobiorców, którzy przychodzą do banków z wyższym wkładem własnym. Z raportów Amron - Sarfin dla ZBP wynika, że od trzech kwartałów w strukturze LtV dla nowo udzielonych kredytów rośnie udział kredytów mieszkaniowych o wskaźniku LTV od 50 do 80%. W III kwartale 2014 r. kredyty te stanowiły 40,05% wolumenu, czyli o 1,92 punktu procentowego więcej, niż w poprzednim kwartale. Oznacza to, że Polacy antycypują wymogi bankowców i coraz częściej starają się uzbierać jak najwyższy wkład własny, starając się o kredyt hipoteczny.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.