Budowlańców ściągną wyższe diety?

Co zrobić, żeby nasi fachowcy budowlani pracujący w Wielkiej Brytanii czy Irlandii zaczęli wracać do kraju? Polski Związek Pracodawców Budownictwa proponuje podniesienie... diety za delegację krajową

Wiceprezes Związku i równocześnie szef giełdowej spółki Erbud Józef Zubelewicz tłumaczył w czasie wtorkowej konferencji, że problemy ze znalezieniem rąk do pracy w budownictwie wynikają głównie z niechęci do pracy z dala od domu. Potwierdzają to badania Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie. - Dla osób szukających pracy głównym kryterium jest bliskość miejsca zamieszkania. Zarobki są na dalszym planie - przyznał dyrektor tego urzędu Tadeusz Zając.

Tymczasem dla budowlańców rozłąka to chleb powszedni. Wielu wolało więc wyjechać na Zachód, gdzie rekompensatą są dużo wyższe zarobki. Zubelewicz twierdzi, że w Wielkiej Brytanii, gdzie naszych robotników jest najwięcej, zarabiają oni przeciętnie ok. 1,5 tys. funtów miesięcznie na rękę, czyli ok. 6,5 tys. zł. - Jeśli ci ludzie będą mogli zarobić w Polsce ok. 4 tys. zł, zaczną masowo wracać - przekonuje Zubelewicz.

Ekspert Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa prof. Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie zauważa, że choć płace w budownictwie rosną najszybciej w całej gospodarce, to wciąż nie są atrakcyjne dla robotników, którzy wyjechali na Zachód. Z danych GUS wynika, że w marcu przeciętne wynagrodzenie brutto w budownictwie wyniosło 3155 zł, czyli równowartość 900 euro. Do 4 tys. zł netto, czyli ok. 1,2 tys. euro na rękę, sporo jeszcze brakuje.

W Polskim Związku Pracodawców Budownictwa twierdzą, że firmy nie mogą sobie pozwolić na tak dużą podwyżkę płac brutto ze względu na wysokie obowiązkowe narzuty na płace: - Dlatego proponujemy podniesienie diety za delegację krajową, która nie jest opodatkowana, z 23 do 85 zł za każdą dobę.

Zdaniem Zubelewicza w ten sposób średnia płaca netto w budownictwie wzrośnie o ok. 1,4 tys. zł. - Wtedy nie trzeba będzie sprowadzać robotników z Dalekiego Wschodu - zapewnia.

Czy wielu ich już pracuje w naszym kraju? Na Mazowszu, gdzie inwestycji budowlanych jest najwięcej, w ubiegłym roku zezwolenia na pracę w trybie indywidualnym uzyskało 204 obcokrajowców, a przy realizacji usług eksportowych świadczonych przez firmy zagraniczne - 666. W pierwszym kwartale tego roku tych zezwoleń było odpowiednio 66 i 259. - To bardzo mało - przyznaje dyr. Zając.

Dodajmy jednak, że przez ostatni rok zatrudnienie w budownictwie wzrosło aż o 46 tys. osób (do 385 tys. pod koniec marca). Zdaniem prof. Bolkowskiej to efekt poprawy warunków płacowych. Najpewniej zaczęli też wracać fachowcy. Niektórzy już teraz mogą liczyć w kraju na bardzo dobre zarobki. Dyrektor ds. realizacji w giełdowej spółce Polnord Jacek Kaliszuk twierdzi, że dobry glazurnik może zarobić nawet 8 tys. zł miesięcznie. A inżynier? - Zabiegałem ostatnio o pewnego młodego inżyniera, który ma uprawnienia drogowo-mostowe i konstrukcyjne oraz zna biegle rosyjski i nieźle angielski. Zgodził się przyjść za 14 tys. zł brutto plus samochód służbowy - opowiada Kaliszuk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.