Zaczęło się od telefonu do redakcji. Historia była tak nieprawdopodobna, że postanowiliśmy to sprawdzić na własne oczy. Państwo Pędziwiatrowie, wprowadzając się do pięknej komunalnej kamienicy w centrum miasta, spełnili swoje marzenia. Poświęcili nawet dotychczasowe mieszkanie na Dąbrowie, które wyremontowali i oddali miastu. Ale wkrótce wrócili na ziemię. Dokładnie w dniu, w którym wymienili marne drzwi wejściowe (z dykty) na nowoczesne antywłamaniowe. - Bez tego nie mogliśmy mieszkania ubezpieczyć - tłumaczyli.
Urząd Miasta Łodzi postawił sprawę na ostrzu noża. Mimo pism, spotkań, próśb decyzja była wciąż ta sama: albo wrócą stare drzwi, albo lokatorzy stracą mieszkanie. - To, co zostało sfinansowane ze środków Unii, nie może podlegać zmianom - tłumaczył Andrzej Chojnacki z wydziału budynków i lokali UMŁ. Pędziwiatrów nie przekonał. Chodzili gdzie tylko się dało, prosili o pomoc radnych i urzędników. Wyprosili spotkanie u ówczesnego wiceprezydenta Włodzimierza Tomaszewskiego. Ich problem opisywaliśmy w "Gazecie" aż siedem razy! Za ósmym poinformowaliśmy: "Pędziwiatrowie nie muszą wymieniać drzwi". - A miasto postara się dogadać z wykonawcą, żeby wymienił drzwi na lepsze wszystkim lokatorom - obiecał wiceprezydent.
Rozsądek walczył z głupotą prawie miesiąc. Zwyciężył, ale dla głupoty mamy nagrodę pocieszenia, czyli nominację w naszym plebiscycie.
Bzdur szukaliśmy w przestrzeni publicznej i prywatnej, zimą i latem, w mieście i na wsi. Śmieszyły, ale były też takie, które doprowadzały do szału. Do finału wytypowaliśmy 10.
Każdego dnia w "Gazecie" prezentujemy jedną kandydatkę. 1 marca umieścimy wszystkie w naszym portalu. Każdy będzie mógł wyróżnić tę, która uzna za najbzdurniejszą. Wystarczy, że kliknie. Nagrodę - Złotą Muszlę - wręczymy pierwszego dnia wiosny.
Dotychczas bzdurę wybierali powoływani przez nas jurorzy (satyrycy, publicyści), ale w tym roku postanowiliśmy oddać głos Czytelnikom. To Wy dostrzegaliście bzdury, dzięki Wam mogliśmy je opisać, zatem sami zdecydujcie, która największa. Dobrej zabawy!