Mieszkanie na zaręczyny

Nowa forma wyznania miłości czy wspaniały chwyt marketingowy?

Nowe osiedle mieszkaniowe przy jednej z głównych warszawskich ulic. W trzech dużych oknach pojawił się wielki napis "Aniu Kocham Cię. To mieszkanie jest dla Ciebie". Przyciąga on uwagę kierowców oraz mieszkańców stolicy. W rogu naklejone duże serce - także widoczne z daleka. Ludzie zatrzymują się, robią zdjęcia telefonami komórkowymi, rozmawiają o nowej formie wyznania miłości do tajemniczej Anny. Kim jest? - dopytują.

Konkurencja nie ma wątpliwości. Kilku deweloperów, z którymi rozmawialiśmy przekonuje, że jest to bardo dobrze przygotowana akcja marketingowa, dodatkowe narzędzie, które ma przyciągnąć uwagę klientów. Nic nowego - mówią spece od marketingu. Kilku deweloperów stosuje od lat tzw. "Walentynkowe promocje". W lutym zakochane pary decydując się na kupno mieszkania mogły liczyć na miłą niespodziankę lub romantyczną wycieczkę do Paryża. Tak też było trzy miesiące temu. Kilkunastu klientów wraz z narzeczonymi spędziło miły weekend nad Sekwaną.

Co innego mówi jednak warszawska ulica. Kobiety, owe miłosne wyznanie przesyłają MMS-em swoim partnerom, narzeczonym. Z drugiej strony cisza albo konsternacja. Trzeba się dobrze zastanowić, by wyjść z tego obronną ręką. Nie każdy może dorównać tajemniczemu wielbicielowi, który zapragnął się oświadczyć - bądź co bądź - w bardzo oryginalny sposób. Na oko popularnie nazywany kwadrat będzie miał ze sto metrów. Gość idzie na całość.

Jeszcze do niedawna wystarczył złoty pierścionek z brylantem (kilkaset złotych do dwóch tysięcy) oczywiście wybrany przez przyszłą narzeczoną, do tego piękne kwiaty dla przyszłej teściowej (wydatek: stówka) i dobre wino dla potencjalnego teścia (z konta schodzą kolejne dwie paczki). Dobre wrażenie z zaręczyn - bezcenne. Czasami - jak ktoś się odważył lub obawiał się przyszłych teściów - wolał klęknąć na kolano w drogiej restauracji. Tak było, ale ten sposób powoli przechodzi do lamusa. Dzisiejsza młodzież, zwłaszcza ta dobrze zarabiająca szuka swoich pomysłów. Oryginalnych, nie staroświeckich. "Chata" na zaręczyny to jest to! Mowa. Każdego dnia będzie nam przypominała nasze romantyczne zachowanie sprzed lat. Oby tylko zaręczyny nie były obciążone hipoteką przez kolejne trzydzieści lat Koszty takiego przedsięwzięcia mogą okazać się ryzykowne.

Napis jest już od kilku dni. Pracownicy pobliskich firm umawiają się ze znajomymi, by pokazać im dobrze zareklamowane "mieszkanie" lub "zaręczyny". Do końca nie wiemy, czekamy na odpowiedź wybranki. Może pojawi się na szybie np. tej czwartej lub na wyższej kondygnacji, bo takowe także są w tej inwestycji. W czwartek kilku młodych ludzi śmieje się, że to musiał być mocno zakręcony kolo lub zakochał się bez granic. Później na miejscu pojawiają się trzy Anny, studentki uniwerku. Każda z nich rozmawia ze swoim chłopakiem czy to czasem jest ta niespodzianka, o której ostatnio rozmawiały ze swoimi wybrańcami. Po minach widać, że nie takiej odpowiedzi się spodziewały. Dziewczyny wymieniają nazwiska swoich znajomych imienniczek, które ostatnio rozmawiały o kupnie mieszkania.

W piątek jedna z dziewczyn widząc napis z tramwaju wysiada na następnym przystanku. Jest zaskoczona. Kilka zdjęć, z klawiatury wybiera znajomych i informacja idzie w Warszawę. Kolejne osoby przystają, by zobaczyć. Dziewczyny wypowiadają się mniej więcej tak: Piękne. Ja też bym tak chciała i wpadają w romantyczny nastrój. Panowie zachowują się zupełni inaczej. Albo nie mówią nic albo podsumowują krótko: Koleś psuje nam rynek.

P.S. Droga Anno! Ujawnij się proszę. Albo daj odpowiedź. Może być na oknie. Cała stolica czeka i Ci kibicuje.

Czytaj również:

Zobacz galerię najpiękniejszych polskich loftów

W Warszawie wybudują Akropol!

Centrum Warszawy za 8 tysięcy!

Copyright © Agora SA