Ustawa deregulacyjna: agenci bez licencji

Wkrótce agentem nieruchomości będzie mógł zostać każdy. Co się zmieni w przepisach i co to oznacza dla klientów? Sprawdź

Dziś jest tak: osoba, która przedstawia się jako licencjonowany pośrednik, musi posiadać wyższe wykształcenie, ukończyć studia podyplomowe i półroczne praktyki zawodowe. Obowiązek posiadania licencji stworzono w latach 90. Aktualnie profesja pośrednika w obrocie nieruchomościami znalazła się na liście 49 zawodów, które mają być poddane deregulacji. Słowem - jeśli nowelizacja ustawy o gospodarce nieruchomościami wejdzie w życie - agentem nieruchomości będzie mógł zostać każdy. Wystarczy wpis do rejestru, ubezpieczenie OC oraz zaświadczenie o niekaralności . Przynajmniej w teorii.

Przybędzie naciągaczy? Takich wyeliminuje klient

To duża zmiana. Aktualnie na rynku pracują wprawdzie osoby bez licencji, ale ustawa określa takie osoby jedynie mianem "pomocników". Muszą oni być bezpośrednio nadzorowani przez osobę licencjonowaną, która ponosi odpowiedzialność za jego pracę. Nic dziwnego, że na rynku wrze. Sceptycy alarmują: ustawa pozwoli na pracę w zawodzie wielu debiutantom, którzy popsują rynek. Inni boją się, że na rynku pojawią się zwykli naciągacze.

Kolejni uspokajają. - Agencje, które będą chciały utrzymać zaufanie klientów, na pewno nie zrezygnują ze szkoleń - uspokaja Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse & Partnerzy. Jego zdaniem klienci nie odczują spadku jakości usług, jeśli wybiorą pośredników z doświadczeniem. - Poza tym organizacje zawodowe wypracują model wewnętrznej certyfikacji biur nieruchomości i pośredników, aby utrzymać poziom usług - dodaje Kania, który jest zwolennikiem zmian.

Brak licencji, mniejsza prowizja?

Czy zmiana przełoży się na system płacenia prowizji? W innych krajach, w których według Ministerstwa Sprawiedliwości praktycznie każdy może zostać pośrednikiem w obrocie nieruchomościami, funkcjonują różne modele wynagradzania pośredników - analizuje Home Broker. Są takie, w których - według danych Global Property Guide - koszt prowizji spada na obie strony transakcji (np. Niemcy, Austria, Słowenia), ale też takie, w których prowizję płaci tylko sprzedający (np. Hiszpania, Litwa, Wielka Brytania, Belgia - tych przykładów jest najwięcej), bądź tylko kupujący (Czechy).

W tym gronie najwyższe stawki mają Czechy (maksymalnie 5 proc. netto, ale tylko od kupującego) oraz Wielka Brytania (do 3,5 proc. netto, tylko od sprzedającego). Jak będzie wyglądało to w Polsce? Początkujący agenci mogą proponować konkurencyjne prowizje. Dziś wahają się od 2 proc. do 5 proc.

Sprawdź oferty na mieszkania i apartamenty z Domiporta.pl ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.